Na początek wypadało by się przedstawić. Mam 38 lat. Muzyką interesuję się właściwie od dzieciństwa. W domu był akordeon (mój ś.p. tata uczył się, lecz bez sukcesów na nim grać), więc pierwsze próby zagrania czegokolwiek podjąłem bardzo wcześnie. Widząc moje zainteresowanie rodzice posłali mnie w wieku 8 lat do szkoły muzycznej. Niestety kształcenie w szkole zakończyłem rok później. Nie pamiętam dokładnie przyczyny dla której zrezygnowałem, ale myślę że to głównie niechęć do instrumentu jakim był akordeon. Nie był dość popularny i do tej pory także nie jest (chociaż coraz częściej można go usłyszeć w aktualnych utworach). Tym samym straciłem ochotę na naukę tej jednej z najpiękniejszych sztuk. Ale to nie był definitywny koniec z muzyką. Akordeon leżał, nie miałem szans, żeby zdobyć inny instrument, więc brałem go czasem i grałem ze słuchu jakieś melodie (w końcu nazwisko zobowiązuje). Podczas nauki w szkole średniej wymogłem na rodzicach kupno keyboardu. Czasy były takie (koniec lat 80), że nie stać ich było kupić coś porządnego, ale i tak sprawili mi wielką frajdę. Ponieważ dawno już zapomniałem nauki wyniesionej z jednego roku szkoły muzycznej, grałem ze słuchu. Co wpadło mi w ucho, starałem się odtworzyć na klawiszach. Zainteresowałem się także grą na gitarze i zaraziłem nią mojego brata i zaczęliśmy muzykować razem. Korzystał z mojego talentu (to chyba za duże słowo, bardziej zdolność), który polegał na tym, że to co usłyszałem potrafiłem odtworzyć na klawiszach, dobierając później do tego akord. Dzięki temu mój brat był w stanie zagrać to na gitarze. Podczas gdy on się rozwijał, ja stanąłem w miejscu. Skończyłem szkołę średnią, zdałem maturę i zastanawiałem się co chcę dalej robić w życiu. Pomyślałem o karierze w wojsku, poszedłem więc w kamasze, chciałem zostać zawodowym żołnierzem. Niestety, nie dałem rady sprostać specyficznej służbie i załamałem się psychicznie. Zachorowałem na jedną z najokropniejszych chorób psychicznych – na schizofrenię paranoidalną. Pojawiające się później nagłe depresje, niechęć do wszystkiego nie pomagały w muzykalnym rozwijaniu się. Aktualnie jestem w dobrym stanie i postanowiłem wykorzystać ten okres, aby nauczyć się od podstaw teorii i praktyki. Jestem na rencie, tak więc nie muszę się martwić o swój byt materialny i mogę poświęcić każdą chwilę na naukę. Blog został założony po to, abym mógł śledzić moje postępy w nauce, oraz aby pomagał innym, którzy również uczą się grania na instrumentach. Nie odrzucam również krytyki na temat moich metod, a wręcz usilnie was proszę, aby nakierować na właściwe tory, jeżeli coś robię nie tak. Nie wiem czy coś wyjdzie z tego, ale kto nie spróbuje, ten nie zakosztuje. Czekam na Wasze sugestie odnośnie tego blogu. Powodzenia w nauce !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz